W jedno z pięknych czerwcowych popołudni od­wiedzili mnie znajomi, którzy wyjechali do Niemiec w latach 80. - opowiada Joanna, mieszkanka Rybnika. - Zaplanowaliśmy miłe popołudnie w ogrodzie, przy grillu. Nie udało się, bo kilka działek dalej jakiś zaradny mieszkaniec pa­lił w ogrodzie śmieci. Powietrze niebieską mgiełką snuło się między drzewami i syntetycznym smrodkiem rozsadzało nozdrza.

Czemu nie zadzwonisz na policję? - zasugerowali moi goście. Byłam oburzona tym rozwiązaniem. Donosić na sąsiada? Okazało się, że w Niemczech takie zachowanie to wręcz patriotyczny obowiązek. Ten dym jest zabójczy - tłumaczył mi znajomy.

Co robić, jeśli sąsiad po twojej kolejnej prośbie puka się w czoło i twierdzi, że powietrze jest „państwowe", a z jego komina dalej ulatnia się zapach palonego plastiku?

W takiej sytuacji należy zawiadomić straż miejską lub policję. Koniecznie trzeba poinformować wydział ochrony środowiska w urzędzie lub wojewódzki inspektorat ochrony środowiska w swoim regionie. W Polsce obowiązuje ustawowy zakaz spalania odpadów zawierających substancje niebezpieczne w urządzeniach, które nie są do tego przeznaczone! Można to robić tylko w spalarniach lub współspalarniach odpadów. Za spalanie odpadów wydzielających trujące gazy w domowych piecach lub ogniskach grozi kara grzywny, a nawet areszt. Podejrzane o takie szkodliwe działania miejsca mogą, zgodnie z prawem, kontrolować inspektorzy ochrony środowiska i na przykład strażnicy miejscy lub gminni, korzystający z pomocy rzeczoznawców i ze specjalistycznego sprzętu.

- Postawa chrześcijan w tej kwestii powinna być jednoznaczna. Spalanie odpadów w domowych piecach „zahacza" o piąte przykazanie, jest, więc grzechem. To szkodzi innemu człowiekowi, bliźniemu. Jeśli nie palimy plastików, ale również nie sprzeciwiamy się temu, to uczestniczymy w złu. Mamy moralny obowiązek dbać o zdrowie swoje i innych ludzi. Paląc tworzywa sztuczne w domowych piecach lub w rozpalonych w ogrodzie ogniskach, grzeszymy wobec Stwórcy, który dał nam piękną przyrodę, bliźniego i zdrowie. A my to niszczymy!

Aleksandra Matuszczyk-Kotulska